wtorek, 2 czerwca 2015

Nawarstwiający się problem

"Prob­lem ze świado­mością po­lega na tym, że two­ja przeszłość zaw­sze żyje gdzieś w to­bie." ~ Jonathan Carroll



Kiedy myślisz, że wszystkie twoje problemy zatarły się, a ty pogodziłeś się z przeszłością, nie ciesz się za wcześnie. Życie jeszcze ci przypomni, że pamięta o tobie, a twój problem znów, jak nazłość, będzie zataczał po raz kolejny niekończące się koło. Wiedz, że przeszłość nigdy nie śpi.



Gdy masz jednego oprawce, łudzisz się, że kiedyś mu się to znudzi, że da Ci spokój, ale gdy jest ich już dwóch, to zaczynają się strome schody. Nigdy nie zdarzy się tak, że obydwoje przyjdą jednej nocy i będą chcieli tego , czego nie możesz dać. Gdy jednemu się znudzi i znajdzie jakieś zaspokojenie, przychodzi drugi, i tak w kółko. Są dłuższe lub krótsze przerwy, ale nie wiesz dokładnie kiedy to wszystko nastąpi.

Chcę wam przytoczyć historię mojego drugiego oprawcy, z którym tak naprawdę wszystko zaczęło się zdecydowanie wcześniej. Kiedy to było? Nie wiem, nie pamiętam. Było to za bardzo podobne do tego, co wydarzyło się z moim pierwszym oprawcą. Różnica polegała na tym, że z pierwszym łączyła mnie jakaś więź emocjonalna, w końcu był to mój brat, natomiast drugi, był dla mnie kompletnie obcą sobą, mianowicie, przyjacielem rodziny.

Nie potrafię sobie przypomnieć jak do tego wszystko wszystkiego doszło, mam tylko jakieś urywki w głowie, ale ciężko mi powiedzieć o tym, jak mniej więcej się to zaczęło. Pamiętam tylko trzy sytuacje, które miały miejsce w trzech różnych miejscach i trzech innych przedziałach czasowych.

Pierwsze z nich miało miejsce w moim domu, na górnej części piętrowego łóżka. W związku z tym, że moje mieszkanie nie ma jakieś ogromnych rozmiarów, nikogo nie dziwił fakt, że leżałam z moim przyszywanym "bratem ciotecznym", który jest ode mnie o 6 lat starszy. Sama miałam wtedy może hm.. 9 lat? Zaczęło się niewinnie, od dotykania mojego narządu rodnego.Na początku przez ubranie, a później już bez żadnych krępacji miałam jego rękę w swoich majteczkach. Zauważył pewnie, że nie robi to mnie na mnie żadnego wrażenia, dlatego po jakimś czasie postanowił, abym to ja podotykała jego przyrodzenie. Nic w tym pierwszym zdarzeniu nie wydarzyło, niewinna zagrywka, by sprawdzić, czy nie będę sprawiać oporów i problemów.

Druga sytuacja, a tak naprawdę ciąg wydarzeń, miał miejsce u nich. Obydwoje mieliśmy rodziców lubiących zabawę, więc oni bawili się w swoim towarzystwie, a my, jako dzieci, w swoim. Za dnia chodziliśmy na place zabaw, graliśmy w karty, czy też w państwa miasta. Natomiast, gdy zapadała już noc, wszystko zaczynało się. Zawsze było tak, że ja, spalam na jednym łóżku z moim "bratem ciotecznym", natomiast z mój brat z naszą "siostrą cioteczną". Rzadko zdarzało się tak, aby było odwrotnie. Gdy już "rzekomo" spałam, zaczynał się koszmar. Bez wszelkiego owijania w bawełnę byłam "przedmiotem jego rozkoszy", mógł robić ze mną to na co miewał ochotę, dotykać, całować, co tylko chciał. Za bardzo się bałam, aby móc zakończyć te traumatyczne przeżycia.

Ostatnia sytuacja, która zapała mi w pamięć przydarzyła mi się 5 lat temu, były to wspólne wakacje naszych rodzin. Jak to na wakacjach, spędzaliśmy ze sobą bardzo dużo czasu, chodziliśmy na plaże, do jakiś knajpek, wszędzie gdzie nas nogi zaprowadziły. Wieczorem odbywały się małe libację alkoholowe, w których i tak nie brałam udział, bo raz, miałam wtedy 13 lat, a dwa, nie za bardzo smakowały mi trunki, więc tak naprawdę byłam tylko obserwatorem. Nocą było już gorzej, wszystko zaczynało się od nowa.. Nie wiedziałam co mam robić, czy znowu udawać, że nic się nie dzieje, czy też komuś powiedzieć o tym? Postanowiłam jednak, że nikomu nie powiem, wolałam cierpieć w milczeniu, już robić z tego wielkie "halo".

O moim drugim oprawcy nie wie tak naprawdę nikt. Jest to moja tajemnica, o której powiedziałam tylko jednej osobie. Nie chciałabym, aby ktoś miał przeze mnie jakiekolwiek problemy. Podobno umiemy się pogodzić z niektórymi sprawami przeszłości, ale czy aby na pewno? 

10 komentarzy:

  1. Wiesz, co zrobisz z tą wiedzą to tylko Twoja decyzja i od tej decyzji zależy Twoje dalsze zdrowe życie...
    Mam nadziję, że kiedyś będziesz na tyle sila aby móc podjąć właściwe kroki.
    Trzymam kciuki za Ciebie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem co czujesz, wiem co przeżywasz. Możesz mi nie wierzyć, ale wiem. Kurwa tak bardzo, że aż szok. Dasz radę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem co czujesz, naprawdę. Możesz mi wierzyć lub nie, ale doskonale cię rozumiem. Od prawie roku w głowie mam tylko jedno, te złe rzeczy, które mi się "przytrafiły". Są bardzo związane z twoimi przeżyciami, ale jednak troszkę inne. Np ja miałam 15 lat, a ty 9.
    Mam nadzieję, że kiedyś obie damy radę się z tym uporać. Trzymaj się mała!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam piekło w którym żyłaś, czy też żyjesz nadal. Jest to jedna z najgorszych rzeczy w życiu. Pytanie czy kiedyś będziemy w stanie się z tym pogodzić? Mam nadzieję, że kiedyś będziemy żyć i oddychać pełną piersią, czystą duszą i walecznym sercem. Tymczasem wiedz,że wspieram Cię duchowo, bo przeszłam nawet bardziej gorsze piekło ! Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiem szczerze, nawet nie wyobrażam sobie co przeżywałaś. I pewnie moje rady mogą Ci się wydawać śmieszne, bo co takiego może powiedzieć ktoś, kto nigdy nie był w takiej sytuacji? Zapewne niewiele... Ale jedno wiem: nie możesz się załamywać, musisz ruszyć do przodu, starając się nie patrzeć w tył. Wiem, to trudne, ale całe życie przed tobą. Wiele chwil cudownej,beztroskiej zabawy. Oczywiście życie lubi rzucać kłody pod nogi, ale każdy problem da się rozwiązać.
    Życzę ci zagojenia się ran, które utworzyły się w twojej psychice oraz znalezienia prawdziwego przyjaciela. Takiego który widząc że coś się dzieje, przebiegnie, przytuli i dopiero potem będzie zadawać pytania. Będzie pocieszać oraz starać się rozwiązywać wszystkie problemy.
    I pamiętaj, każdy człowiek jest wartościowy, więc nie poddawaj się tylko brnij do przodu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy to... Czy to twoja historia?
    Jestem w szoku.
    Zło na świecie może być niemiłosiernie okrutne...
    Nie załamuj się. Nie załamuj się i staraj się żyć chwilą (Carpe Diem!)!
    Jednak ludzie uczą się na własnych błędach i nie pozwól by ktoś Cię krzywdził!
    Życie jest okrutne i potrafi nieźle strzelić z bicza... Potrafi pozostawić na ciele i duch niesamowite rany, ale nie można się załamywać i pomimo porażek, złych doznać czy rzeczywiście chwil w których się myśli, że życie nie ma sensu... trzeba stawić mu czoła. Face to face.
    Jeśli ktoś pluje ci w twarz, nie udawaj, że pada deszcz. Pokaż pazura i udowodnij, że jesteś człowiekiem z wartościami!
    Życzę powodzenia, pogody ducha i wewnętrznej siły :) Pozdrawiam.

    ->
    http://chce-zapamietac-cie-jak-dobry-sen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam córkę rok starszą od Ciebie. Boli mnie, że dorośli krzywdzą dzieci. Zaglądaj do mnie na ten blog:
    http://na-parapecie-nieba.blogspot.com/
    Jeśli będziesz potrzebować rozmowy, pisz na maila, wyślę adres skypa.
    Pamiętam o Tobie w modlitwie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno tu dobrać właściwe słowa, tak bardzo jestem wściekła na tych obrzydliwych samców . Nie możesz więcej godzić się, by Cię dotykano wbrew Twojej woli .Walcz o swój spokój Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. walcz o siebie
    zapraszam : todos-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń